Playlisty programu Rockowa Wyspa oraz innych audycji emitowanych na antenie nieistniejących już kieleckich rozgłośni jakimi były Radio Jedność oraz Radio TAK zaginęły w ferworze pracy. Są one dostępne u fanów, zapewne spoczywają w spokoju w zaciszu domowych archiwów. Sam widziałem kilka takich notatek z granych przez siebie programów. Ja nigdy nie przywiązywałem wagi do tego, by je zachować. Od momentu, kiedy zdecydowałem się na owocną przyjaźń z internetem i zacząłem korzystać z jego dobrodziejstw, zacząłem archiwizować swoje programy.
Jednakże potrafię sięgnąć pamięcią do tego, czym się fascynowałem w tamtych latach. Potrafię w pamięci odtworzyć obszerne fragmenty bardzo zaskakujących zestawów utworów, które prezentowałem na antenach tamtych rozgłośni. Nawet pamiętam swój debiut w radiowęźle szkolnym, jednak tym chyba chwalić się nie powinienem. Sięgam pamięcią do mojej pierwszej audycji wyemitowanej w Radio Jedność w sierpniu 1992. Ten program rozpocząłem utworem zespołu Pendragon „The Voyager”. Pamiętam to bardzo wyraźnie. Widzę siebie w niewielkim studio oświetlonym jedynie mała lampką – taką, jaką stawiamy na biurkach. Widziałem wyraźnie księżyc świecący przez otwarte okno. Pamiętam, że w programie wystąpiły takie zespoły jak: Deep Purple, Free, Marillion, Ranaissance, Barclay James Harvest, Steve Hackett, Tangerine Dream oraz Camel, który w całości zaprezentował swój pierwszy album. Nadałem ten materiał z taśmy chromowej, na którą przegrany został szumiący jak diabli winyl. Pamiętam wyraźnie, że pożegnałem się ze słuchaczami kompozycją „December” w wykonaniu zespołu All About Eve. W pamięci mocno zapisał się także mój drugi program, podczas którego rozpętała się ogromna burza. Jej skutki odczuło pół miasta, pogrążając się w ciemnościach po precyzyjnym uderzeniu pioruna w rozdzielnię prądu. Kilka chwil wcześniej do radia zadzwoniła jakaś pani, gromiąc mnie za satanistyczną muzykę, jaką serwuję słuchaczom. A z radia płynęły rozkoszne dźwięki należące do Fields Of The Nephilim z albumu „Dawnrazor”.
Mam również w pamięci pierwszą Rockową Wyspę w Radio TAK. Była to noc z czwartku na piątek w drugim tygodniu maja 1998 roku. Tym razem obyło się bez piorunów, braku prądu i innych tego typu historii, jednak zauroczenie wysoką jak na owe czasy technologią emisji programu spowodowało, iż czułem się jak kapitan James T. Kirk za sterami statku Enterprise. Wśród płyt, które przyniosłem wtedy do studia były zarówno świeże bułeczki, jak i stare strucle: Deep Purple – „Abandon”, ELP – „Live In Poland”, UFO – „Walk On Water”, Joe Satriani – „Crystal Planet”, Uriah Heep – „Return To Fantasy”, Caravan – „Caravan”, SBB – „Welcome” i „Follow My Dream” oraz The Crazy World Of Arthur Brown – album pod taką samą nazwą.
Mam całe naręcze takich barwnych historii. Kiedy już osiągnę tzw. słuszny wiek, będę miał co opowiadać pensjonariuszom domu spokojnej starości zgromadzonym w sali kominkowej. Ileż to wieczorów i nocy przesiedziałem w radio prezentując muzykę, rozmawiając ze słuchaczami oraz odpowiadając na listy. Czy ktoś z czytelników pamięta jeszcze, że pisało się kiedyś listy – ręcznie? To był cudowny czas. Dziś realia są zupełnie inne, a radio zmieniło zupełnie swoje oblicze, jednak magia Rockowej Wyspy pozostała niezmienna – mam nadzieję, że tak jest. Przynajmniej podejmuję staranie, aby tak było.
Rockowa Wyspa przechodziła fascynacje przeróżnymi klimatami. Zanurzałem się wraz ze słuchaczami w gotyckich mrokach, zażywaliśmy regeneracyjnych kąpieli w neoprogresywnym i elektronicznym oceanie muzyki, a pachnąca piwnicą szeroko pojęta rockowa klasyka była zawsze obecna w tym programie. Jedno było i jest pewne, że Rockowa Wyspa zawsze otwarta była na ogrom piękna, jakie niesie ze sobą muzyka. Ideą tego programu jest dzielenie się ze słuchaczami moimi emocjami, przeżyciami, spostrzeżeniami wynikającymi z słuchania i przeżywania muzyki. Wymyślając Rockową Wyspę, chciałem stworzyć unikalny klimat. Chciałem, by było to intymne spotkanie z muzyką przy współudziale słuchaczy. Mam nadzieję, że tak jest aż do dziś.
ARB