Another Pink Floyd – Kielce, Wojewódzki Dom Kultury 13.10.2018

Odnoszę wrażenie, że ten tekst można potraktować jako suplement do recenzji występu Another Pink Floyd w Filharmonii Świętokrzyskiej. Było to rok temu – 29 października 2017 roku. Podczas tamtego niezwykle udanego koncertu zespół Another Pink Floyd świętował czterdziestą rocznicę wydania legendarnego albumu Pink Floyd „Animals”. Podczas tegorocznej wizyty polskiego wcielenia Pink Floyd przeżywaliśmy wraz z muzykami dziesiątą rocznicę koncertowej aktywności Another Pink Floyd. Zgodnie z obietnicą zespołu otrzymaliśmy od muzyków zestaw najchętniej wykonywanych przez nich dzieł z dyskografii Pink Floyd. Można śmiało zatytułować ten koncert „The Best of Pink Floyd”.
Myślę, że publiczność zgromadzona w sali Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach mogła doznać nirwany słuchając kompozycji jednego z nieśmiertelnych i niestarzejących się gigantów światowego rocka. Another Pink Floyd w moim odczuciu nie jest zwykłym cover bandem. Jest zjawiskiem znacznie bardziej interesującym i ciekawszym, niż grono ich odpowiedników na całym świecie. W przeciwieństwie do The Australian Pink Floyd Show, krakowscy muzycy nie naśladują bezmyślnie zachowań muzyków związanych z Pink Floyd, ani też nie odgrywają na ślepo ich twórczości, starając się o to, by przypadkiem nic nie zmienić, by nie urazić ortodoksyjnych fanów zespołu. Pisałem już o tym poprzednio i zrobię to także teraz. W moim odczuciu Another Pink Floyd to pasjonaci żyjący muzyką oraz duchem swoich idoli. To zespół starający się odtworzyć floydowski klimat wraz z całą jego powagą, nastrojem, magią, zachowując jednocześnie w tym szaleństwie swoją twarz, umiar i dystans. Another Pink Floyd bawi się na scenie muzyką mistrzów. Usłyszymy to z łatwością w kompozycji „Time”, gdyż w końcówce „On The Air – reprise” muzycy puścili wodze fantazji i skierowali je w stronę reggae, by po chwili z należytą powagą wrócić do głównego tematu. Takich perełek podczas ich występów można naliczyć przynajmniej kilka. Wróćmy jednak do tego konkretnego październikowego wieczoru.
Koncert otworzyło intro, jakiego pozazdrościć może Another Pink Floyd sam David Gilmour czy Roger Waters. W ciemnościach dało się najpierw słyszeć jedyne i niepowtarzalne bicie serca znane z „The Dark Side Of The Moon”, a po chwili w przestrzeni sali z różnych stron dochodziły do naszych uszu fragmenty dobrze znanych nam kompozycji zespołu Pink Floyd ułożone w bardzo sensowną i niezwykle interesującą całość. Owe dźwięki ulegały stopniowemu natężeniu, by wybuchnąć z całą mocą w pierwszym utworze „In The Flash?”. Dla mnie osobiście bardzo ciekawie zabrzmiała kompozycja „Have A Cigar”. Została zagrana hardrockowo, niezwykle mocno i wyraziście. Nie kryję, że jednym z najciekawszych momentów tego koncertu było dla mnie wykonanie mojej ukochanej kompozycji Pink Floyd „Sorrow”. Another Pink Floyd grają ją naprawdę przejmująco i przekonywująco. Zasmuciło mnie odrobinę dokonanie przez zespół skrótu suity „Dogs”. Chodzi mi dokładnie o psychodeliczną ścianę dźwięku kreowaną oryginalnie przez Ricka Wrighta mniej więcej w połowie utworu, ale zespół zdecydował się na taką interpretację i chwała im za samodzielne myślenie.
Wydaje mi się, że opisywanie każdego utworu z osobna i omawianie jego interpretacji mija się z celem, jakim powinno być uczestnictwo w ich koncercie. Oryginały wszyscy znamy na pamięć. Możemy dywagować nad detalami, rozprawiać w nieskończoność o poszczególnych solówkach gitarowych, brzmieniach klawiszy. Czy to ma sens? Oczywiście, że nie. Proponuję znaleźć sposób na to, by wybrać się na koncert Another Pink Floyd i przeżyć ten ciepły dreszczyk emocji w blasku świateł. Można wtedy skonfrontować naszą wiedze i cały wachlarz emocji związany z Pink Floyd ze sposobem interpretacji przez nasz rodzimy Another Pink Floyd. Moc pozytywnych wrażeń gwarantowana. Wyznam w tym miejscu, że ja cenię sobie tzw. tribute bandy chcące wejść w buty swoich idoli i odegrać ich muzykę na scenie, odważając się na dokonanie zmian, na lekkie naruszenie istniejącego od lat porządku rzeczy. Zespół Another Pink Floyd jest gwarantem takich właśnie wrażeń.
Jak wspomniałem wcześniej, w ubiegłym roku zespół celebrował czterdziestą rocznicę wydania albumu „Animals”. Tegoroczna trasa była swoistym „The Best of”: „The Dark Side Of The Moon”, „Wish You Were Here”, „Animals” i „The Wall” plus nowsze dodatki, a wszystko to z okazji dziesięciolecia istnienia zespołu. Przyszły rok upłynie pod znakiem czterdziestolecia „The Wall”. Wywnioskować można z tych informacji, że ciekawie było, jest i będzie jeszcze ciekawiej w teatrze Another Pink Floyd. Zespół obiecał również powrócić w przyszłym roku do Kielc. Już raduje się moja dusza na samą myśl, że będę mógł przeżyć wykonanie „Ściany” na żywo, tak jak mogli to uczynić moi rówieśnicy z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Ja należę do tych fanów, którzy mieli okazję widzieć Pink Floyd na trasie promującej „The Division Bell”. Jeden z koncertów miał miejsce w czeskiej Pradze w 1994 roku. Mimo iż mam tamten wieczór wciąż pod powiekami w żywych wspomnieniach, a muzykę Pink Floyd przesłuchaną setki razy, to z ogromną przyjemnością, zrozumieniem i uwielbieniem dla talentu naszych muzyków z Krakowa i okolic będę przeżywał na żywo koncerty Another Pink Floyd, gdyż stanowią one świadectwo olbrzymiej spuścizny, jaką pozostawili po sobie muzycy Pink Floyd. Można jeszcze spotkać tu i ówdzie poszczególnych muzyków na swoich solowych koncertach, można na nich usłyszeć nawet utwory Pink Floyd, ale zespołu jako takiego nie zobaczymy na scenie już nigdy. Rozsiadając się wygodnie w fotelu można oglądać koncerty na DVD, jak również słuchać płyt. Proponuję jednak wszystkim nieprzekonanym wybrać się na ich koncert. Wówczas poczujecie, jak tej muzyce zaczyna bić serce, tętnić krew. Muzycy z Another Pink Floyd dają jej drugie życie.
Na dokładkę napiszę jeszcze o mało istotnej sprawie, a jednak stawiającej zespół w bardzo korzystnym świetle. Formacja Another Pink Floyd tym razem przyjechała do Kielc w okrojonym składzie. Nie było dziewczyn tworzących żeńskie chórki, a także zabrakło jednego z filarów tego zespołu, mianowicie Marcina Kruczka na gitarze. Pomimo to zespół zgotował dla nas przepyszną ucztę muzyczną, a tzw. braki nie były wcale odczuwalne. W kieleckim WDK Another Pink Floyd wystąpili w składzie: Norman Power – śpiew, Andrzej Łakomy – instrumenty klawiszowe, Grzegorz Bauer – perkusja, Paweł Pyzik – gitara basowa oraz Grzegorz Koniarz i Piotr Myjak – gitary.
Słowa uznania i podziękowania należą się dla Krzysztofa Kutarskiego i Fundacji Rozwoju Kultury ArtBiz, gdyż bez pomocy tej zacnej instytucji koncerty Another Pink Floyd nie odbyłyby się, nie byłyby tak starannie przygotowane, a Rockowa Wyspa nie mogłaby o tym pisać. Dzięki wielkie i czekamy na więcej niesamowitych wrażeń.

ARB
Październik, 2018 r.