Pisząc ten tekst, spoglądam przez otwarte na oścież drzwi balkonu. Przed oczami mam obraz wczesnojesiennego przedpołudnia. Drzewa powoli nabierające dojrzałych jesiennych kolorów, błękit nieba i cudownie świecące słońce. Niejednokrotnie dawałem wyraz swojemu zachwytowi nad tą porą roku. Ach, zapomniałbym – na biurku stoi kubek pełen gorącej aromatycznej kawy. Piszę o tym dlatego, że ten zawieszony w czasie i przestrzeni rajski obraz idealnie pasuje do muzyki, jaką przynosi ze sobą nowa płyta legendy szwedzkiego progresywnego rocka, zespołu Kaipa.
Album „Children Of The Sounds” to trzynasty album w dorobku zespołu, a ósmy nagrany po reaktywacji. Zapewne wielu recenzentów żądnych krwi artystów pozostawionej na polu ciągłych muzycznych przemian pominie to wydawnictwo milczeniem lub – co gorsze – da upust swoim frustracjom wypisując całe strony zarzutów pod adresem tej muzyki. Na szczęście nie wpisuję się w żadną z tych postaw. Od lat mam ugruntowany gust muzyczny pozwalający oceniać muzykę przez pryzmat jej piękna i oddziaływania na moje emocje. W zasadzie to omówienie najnowszej płyty zespołu Kaipa można zamknąć w kilku słowach, gdyż nic w tej muzyce się nie zmienia od lat. Ta stałość daje poczucie komfortu oraz pewność, że gdy zamówimy kolejny krążek zespołu, nie poczujemy się zawiedzeni. Mam jednak nowe spostrzeżenie, wsłuchując się przez te wszystkie lata w muzykę zespołu. Otóż odnoszę wrażenie, że Kaipa czym starsza, tym brzmi młodziej, bardziej figlarnie, wesołej. Muzyka jest jasna, słoneczna, pełna optymizmu oraz baśniowego piękna, a zarazem nie traci nic ze swej powagi, dostojności i dojrzałości. Jest właśnie taka, jak opisywany na początku tekstu krajobraz widzianego za oknem.
Przyznaję, że tematy tytułowe na płytach zespołu należą do wyjątkowych pod każdym względem. Tym razem też tak się dzieje. Tytułowa, ponad jedenastominutowa kompozycja „Children Of The Sounds” szeroko otwiera przed słuchaczem bramę do najnowszej wizji baśniowego ogrodu i od pierwszych dźwięków czujemy przyjemne podniecenie oraz mrowienie na całym ciele spowodowane niebywale uroczą melodią zaśpiewaną przez żeński głos zespołu – Aleena Gibson. Mając poczucie, że trafiliśmy do stworzonego właśnie dla nas świata, napotykamy na mozaikowo i misternie utkaną z wielu wątków najdłuższą na albumie kompozycję „On The Edge Of New Horizons”. Ten siedemnastominutowy utwór jest jak ogarniany wzrokiem, pierwszy raz widziany horyzont. Przeplata się w niej wzajemnie kilka melodii przedzielonych lekkimi, nieco szarpanymi rytmami. Niemal trzynastominutowy utwór „Like A Serpentine” dzięki lekkości oraz zwiewnej melodii, która nie traci na sile mimo rozciągniętej struktury kompozycji, bardzo wyróżnia się na całym albumie. Krążek „Children Of The Sounds” kończą dwie nieco krótsze, bardziej zwarte piosenki: „The Shadowy Sunlight” oraz „What’s Behind The Fields”.
Wciąż jestem pod wrażeniem analogowego brzmienia zespołu. Lider zespołu Hans Lundin ciągle pozostaje wiernym użytkownikiem lampowych instrumentów. Używa organów Hammonda, syntezatorów Mooga, starych korgów, dzięki czemu Kaipa brzmi nadal ciepło, a co ważniejsze – bardzo świeżo i młodo. Pamiętajmy, że Hans Lundin niezmordowanie dowodzi zespołem od ponad czterdziestu lat grając na instrumentach klawiszowych, komponując, aranżując i produkując swoją muzykę. Możemy śmiało postawić tezę, że Hans czym starszy, tym więcej potrafi wykrzesać z siebie młodzieńczej energii. Pomagają mu w tym obecnie następujący muzycy: Patrik Lundström oraz Aleena Gibson – śpiew, znany z różnych projektów basista Jonas Reingold, na perkusji gra Morgan Ågren, a za gitary odpowiada Per Nilsson. Gościnnie przyozdabia brzmienie albumu Elin Rubinsztein znakomicie grając na skrzypcach.
Kaipa w ubiegłym roku dzięki staraniom wydawnictwa Tempus Fugit uradowała maniaków winylowego brzmienia reedycjami trzech pierwszych albumów. Jest to wydarzenie godne odnotowania, ponieważ pierwsze tłoczenia tych albumów są nieosiągalne. Pierwotnie trzy tytuły w dyskografii zespołu wydała ceniona wśród fanów rocka oficyna Decca Records. Ten nowy, trwający prawie godzinę materiał wydany został nakładem wytwórni InsideOut Music. Album jest dostępny na CD, a także na podwójnym winylu. Jeśli macie ochotę na sporą dawkę solidnego progresywnego rocka bez zbędnych eksperymentów, to polecam z pełną odpowiedzialnością tę muzykę. Jeżeli męczą was nietrafione eksperymenty oraz stylistyczna ekwilibrystyka, a chcecie wybrać się na spacer utartymi rockowymi ścieżkami, sięgnijcie po najnowszą propozycję płytową zespołu Kaipa. Na Rockowej Wyspie każda nowa płyta tego zespołu będzie ciepło przyjęta. Zachęcamy do słuchania.
ARB
Wrzesień, 2017 r.