Deine Lakaien – Warszawa, Progresja Music Zone 17.03.2017

To nie takie łatwe pisać po raz kolejny o fenomenie Deine Lakaien. Najprościej byłoby odnieść się do tekstu opisującego koncert zespołu z `22.02.2015 roku i przekopiować wszystkie achy i ochy na temat talentu Alexandra Veljanova i Ernsta Horna. Tamtego wieczoru publiczność zgromadzona przed dużą sceną w Klubie Progresja Music Zone została zaczarowana muzyką Deine Lakaien i teleportowana do zupełnie innego, niedefiniowalnego wymiaru. Opisując tamten wieczór, dałem wyraz mojej ogromnej miłości do sztuki prezentowanej przez Deine Lakaien, przedstawiłem dogłębnie moją fascynację tym zjawiskiem artystycznym, więc chyba nie ma większego sensu rozpisywanie się nad geniuszem wokalnym Veljanova czy talentem kompozytorskim i aranżacyjnym Horna. A jednak wypadałoby coś napisać, gdyż zachwyt i zdumienie, w jakie wprawili publiczność muzycy w piątkowy wieczór 17 marca przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Tym razem Deine Lakaien pokazali się wielbicielom od swojej najszczerszej muzycznej strony, wykonując akustyczny koncert. Podczas tzw. elektrycznego występu w większym składzie zawsze można coś zamaskować, lekko ukryć jakąś małą pomyłkę, ale zaprezentowanie złożonych aranżacyjnie i wielowarstwowych w sferze brzmienia kompozycji za pomocą fortepianu i głosu wymaga olbrzymich umiejętności, pewności siebie oraz wzajemnego zaufania. Znałem już taki Deine Lakaien z płyt, jednak na żywo zespół zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. A wyglądało to tak.
Na scenie dwóch muzyków. Za fortepianem Ernst Horn, a przed mikrofonem Alexander Veljanov. Zacznijmy od pierwszego gentlemana. Ernsta Horna jako wysokiej klasy pianisty jeszcze nie miałem okazji podziwiać na koncercie. Był to pokaz niebywałych umiejętności, olbrzymiej ekspresji, pomysłowości oraz wirtuozerii. Do każdego z utworów Ernst przygotowywał odpowiednio fortepian. Posługiwał się tradycyjnymi technikami gry, ale także preparował instrument. Mnie osobiście najbardziej imponuje sposób przetworzenia i ponownej aranżacji dobrze znanych tematów Deine Lakaien. Wydawał mi się niewyobrażalnym fakt, iż kompozycje posiadające skomplikowaną brzmieniową strukturę wykutą w jaskini Horna za pomocą przeróżnej maści generatorów oraz przetworników dźwięku można zagrać jedynie na fortepianie przy zachowaniu każdej z dźwiękowych warstw. Dodam, że każda z tych płaszczyzn jest wyraźnie słyszalna i dostrzegalna nawet przez słuchacza średnio wtajemniczonego w meandry twórczości Deine Lakaien. Kiedyś David Gilmour powiedział w jednym z wywiadów, że 90% brzmienia utworu tkwi w głowie artysty, a pozostałe dziesięć jest kwestią instrumentu. Coś w tym stwierdzeniu jest, kiedy obserwuje się na żywo grę Ernsta Horna. Koniecznie trzeba dodać do tego swobodę, z jaką Ernst wykonuje swoje utwory. Nie czułem i nie widziałem żadnego napięcia na twarzy muzyka. Był on absolutnie pewny swojego występu. Alexander Veljanov jak zawsze uwodził publiczność. Niezależnie od tego, czy jest to mocny elektryczny koncert, czy akustyczne, intymne spotkanie z publicznością, mistrz Veljanov jest pełen wdzięku i elegancji. Jego rozpoznawalny wizerunek sceniczny jeszcze bardziej wyeksponowany jest właśnie na takim akustycznym, oszczędnym występie. O głosie Veljanova oraz o jego umiejętnościach wokalno-aktorskich również rozpisywałem się w poprzednim tekście. Nie potrafię już nic dodać do tamtego bukietu zachwytów. Napiszę jedynie, że wszystko to, co pisałem o Alexandrze jest prawdą i mimo lekkiej siwizny pojawiającej się na jego oryginalnej fryzurze jego głos jest jak wino, którym chce się bez przerwy upijać. Artysta z jednakową lekkością posługuje się językami niemieckim, angielskim, francuskim i polskim. Koncert akustyczny dał mi możliwość dokładniejszego wsłuchania się w teksty. Mogłem delektować się każdą głoską dokładnie wyśpiewaną i wypowiedzianą przez Veljanova, a także do woli upajać się każdą fortepianową frazą graną przez Horna. Przyczyniło się też do tego doskonałe nagłośnienie występu. A to nie zdarza się tak często. Trzeba przyznać, ze panowie Ernst i Alexander posiadają ogromne poczucie humoru, które udzieliło się również publiczności.
Nie chcę się wdawać z czytelnikami w polemikę na temat repertuaru koncertu. Wiadomo, że każdy na coś czekał, dostał coś na co liczył, a czegoś się nie doczekał. Mnie osobiście uradowały utwory z albumu „Crystal Palace” oraz „Forest Enter Exit”. Zespół potraktował bardzo przekrojowo swój repertuar. Jedyną maleńka wadą tego występu było to, że był stanowczo za krótki. Za to jakość wykonanych przez Deine Lakaien kompozycji sięgnęła po raz kolejny ideału. Warto nadmienić, że Deine Lakaien świętuje od jesieni ubiegłego roku trzydziestolecie istnienia. W swoim kraju zespół daje serię specjalnie przygotowanych na tę okazję koncertów, na których występuje mnóstwo zaproszonych gości. Koncert warszawski to kontynuacja trasy akustycznej dobrze znanej nam z albumów „Acoustic” oraz „Acoustic II”. Oprawa świetlna była genialna: żadnych migocących i pulsujących światełek, w zamian za to kilka reflektorów wyświetlających za muzykami różnokolorowe wzory, tworząc tym samym teatralny klimat i ocieplając nieco zimne wnętrza Klubu Progresja Music Zone. Publiczność była zachwycona, a muzycy najwyraźniej zadowoleni z przyjęcia ich akustycznej, wręcz ascetycznej wersji muzyki. Publiczność doskonale wiedziała, dla kogo przybyła do Progresji, pokonując nierzadko setki kilometrów. Dodam w tym miejscu skromnie, że cieszę się, iż na sali znalazło się kilku wychowanków Rockowej Wyspy, a jeden ze słuchaczy zabrał na koncert swoich synów. Z takiego rodzaju sztafety jestem zadowolony.
Chciałbym nie otwierać oczu, zatrzymując pod powiekami obraz tamtego wieczoru. W uszach nadal brzmią echa utworów: „Europe”, „Gone”, „When The Winds Don’t Blow” czy „Eternal Sun” wykonany na bis. Wspomnienie wieczoru spędzonego w towarzystwie Deine Lakaien będę pielęgnował w sobie do końca życia, jednak czekam na kolejną okazję zobaczenia zespołu na dużym, pełnym koncercie. Mam nadzieję, że stanie się to w warszawskiej Progresji. Chciałbym w tym momencie podziękować agencji HQ44, która umożliwiła mi ponowne przeżycie występu Deine Lakaien. Poniżej zamieszczam pełny zestaw utworów.
Set I
1. Where You Are
2. Gone
3. Down, Down, Down
4. The Game
5. Return
6. Where The Winds Don’t Blow
7. Over And Done
8. Without Your Words
9. One Night
10. Fighting The Green
Set II
11. The Walk To The Moon
12. Follow Me
13. Wunderbar
14. Europe
15. Don’t Wake Me Up
16. Dark Star
Bisy:
17. Eternal Sun
18. Love Me To The End

ARB
Marzec, 2017 r.