Jeśli można jednym słowem zdefiniować spuściznę, jaką zostawia po sobie Dwór Karmazynowego Króla, to brzmi ona jednoznacznie: Anekdoten. Ten zespół jest najciekawszym zjawiskiem, jakie narodziło się z miłości do dźwięków kreowanych przez Profesora Roberta Frippa. Anekdoten jednak nie ograniczył się jedynie do kopiowania brzmienia oraz pomysłów King Crimson. Muzycy zespołu poszli kilka kroków do przodu i na solidnym karmazynowym kamieniu węgielnym zbudowali własną tożsamość, stając się tym samym czołowymi reprezentantami szwedzkiej fali progresywnego rocka na całym świecie. Jest to fakt niezaprzeczalny i niepodlegający żadnej dyskusji. Zresztą zakochanych w muzyce Anekdoten w naszym kraju nie brakuje i nie trzeba zbyt długo się nad tym fenomenem rozpisywać.
Po trzynastu latach Anekdoten w poszerzonym składzie zawitał do Polski, by zagrać dla swoich oddanych wielbicieli. Tym razem miejscem spotkania była dziewiąta edycja Ino-Rock Festivalu tradycyjnie odbywającego się w Parku Solankowym w Inowrocławiu. Radość była ogromna, gdyż tak długi okres dzielący te dwie wizyty stał się tak bolesny, iż kiedy tylko gruchnęła wieść o planowanym koncercie, moje serce kołatało niemiłosiernie, a tęsknota za muzyką Anekdoten przeżywaną na żywo była wręcz nie do opisania. Nadzieje związane z inowrocławskim koncertem były zatem olbrzymie. Dość szeroko rozpisywałem się o ostatniej płycie zespołu „Until All The Ghosts Are Gone”. W moim prywatnym rankingu ubiegłorocznych krążków sklasyfikowałem ten tytuł na miejscu czwartym, jednak dzisiaj dla mnie to zdecydowanie pozycja numer jeden.
Kiedy nad amfiteatrem w Inowrocławiu zapadał wolno zmrok, a było już dobrze po godzinie dwudziestej i atmosfera sprzyjała temu, by delektować się muzyką na scenie, pojawili się oni – Anekdoten w składzie: Nicklas Barker – gitara, śpiew, Jan Erik Liljeström – gitara basowa i śpiew, Anna Sofi Dalhberg – instrumenty klawiszowe z melotronem w roli głównej, Peter Nordins – perkusja oraz ten piąty, nowy chłopak w zespole, muzyk z ogromnym dorobkiem, były członek The Church i All About Eve – Marty Willson-Piper. Tym samym Anekdoten oficjalnie stał się kwintetem.
Nie przychodzą mi do głowy żadne sensowne opisy tego koncertu. W moim przypadku bardzo łatwo w tym miejscu o banał oraz zbędną literacką egzaltację, której chciałbym za wszelką cenę uniknąć. Przydałoby się jednak kilka słów. Zacznę od tego, że nie był to koncert dla widza przyzwyczajonego do wielkich produkcji wydawanych na DVD. W występach Anekdoten nie ma miejsca na wyreżyserowane wizualne sztuczki, kontrowersyjne stroje, kolące oczy makijaże oraz nadmierną ilość oślepiającego światła. W koncertach Anekdoten chodzi jedynie o muzykę. Niestety, ostatnio słowo „muzyka” staje się mało ważne nawet w świecie ambitnego rocka, a przecież powinno być inaczej. W przypadku Anekdoten wszystko zostało po staremu. W roli głównej – muzyka, emocje, radość z wykonywania swojego repertuaru na żywo. Wszystko to razem tworzy unikalny w XXI wieku klimat, którego coraz rzadziej można doświadczyć na koncertach. Zarówno na scenie, ale też na płytach muzyka Anekdoten jawi się jako matecznik ciekawych pomysłów, oryginalnych melodii i przede wszystkim niepowtarzalnego brzmienia. Na szczęście na koncertach niezwykle utalentowanych i wrażliwych Szwedów nie ma miejsca na zbędne i koszmarnie długie indywidualne popisy muzyków, jakie wielokrotnie słyszałem na podobnych występach. Anekdoten jest zespołem, który w bardzo intymny sposób proponuje słuchaczowi spotkanie z proponowaną przez siebie muzyczną poezją. Tego właśnie spotkania z prawdziwą muzyką doświadczyliśmy w inowrocławskim amfiteatrze.
Po udanym fonograficznym powrocie zespół Anekdoten oparł swój występ na materiale z najnowszego, genialnego krążka. Zabrzmiały m.in. kompozycje: „Get Out Alive”, „Writing On The Wall” oraz „Shooting Star”. Prezentacja najświeższego materiału przeplatana była wycieczkami w muzyczną przeszłość. Mogliśmy przeżywać momenty uniesienia przy „From Within” z albumu pod tym samym tytułem, „The Old Man And The Sea” z debiutanckiego krążka „Vemod”, „Nucleus” – tytułowym temacie z drugiej płyty. Miałem ciarki na całym ciele, kiedy zespół zagrał przejmujący temat z albumu „Gravity” – „Ricochet”. Ten bez wątpienia artystyczny sukces zespół Anekdoten przypieczętował wykonaniem pożądanej wciąż przez fanów kompozycji „Sad Rain” ukrytej na japońskiej edycji pierwszego krążka. Pojawiła się ona wprawdzie na składance „Chapters”, ale kto by tam kupował składanki. Ilekroć słyszę ten temat na koncertach, a widziałem ich kilka, jeden nawet współorganizowałem, to mam wrażenie, że dotykam czegoś nieosiągalnego, kosmicznego, niewytłumaczalnego, a jednak istniejącego w mojej świadomości. Odnoszę wrażenie, że cała muzyka Anekdoten komunikuje mnie z wszechświatem. W tym miejscu trzeba koniecznie napisać, że pojawienie się drugiej gitary w zespole uczyniło z muzyki Anekdoten zjawisko absolutnie doskonałe i zaskakujące. Starym fanom artrocka finał „Sad Rain” będzie od tej pory kojarzył się nie tylko z doskonale znaną kompozycją z repertuaru King Crimson „The Court Of The Crimson King”, ale także z dialogami gitarowymi typowymi dla Wishbone Ash czy choćby All About Eve. Całości dopełnił metafizyczny bis pod postacią tytułowego tematu z albumu „Gravity”. Cóż to było za wykonanie. Zawsze wiedziałem, że ten utwór jak i cała płyta są dla mnie bardzo ważne, jednak „Gravity” Anno Domini 2016 jest czymś zaiste wyjątkowym. Ta kosmiczna improwizacja w finale utworu wzbudza mój ogromny podziw i zdumienie, że są na tym świecie muzycy traktujący muzykę jak materię, z której za każdym razem wyrzeźbić można niepowtarzalne kształty. Świadczy to jedynie o wielkiej wrażliwości i inteligencji muzyków.
Koncerty Anekdoten są jak czytanie książek lub oglądanie doskonałych, starych, perfekcyjnie wyreżyserowanych filmów, w których jest odrobina mroku, miejsce na swobodną improwizację, a także szczypta szaleństwa. Całość tworzy oryginalny i niepowtarzalny klimat. Jeśli dołożymy do tego pasję i zaangażowanie oraz zapał, z jakim muzycy prezentują swój spektakl na scenie, to mamy do czynienia z wyjątkowym bytem scenicznym.
Dodam na koniec, że łezka zakręciła mi się w oku, kiedy Jan Erik wspomniał o poprzedniej wizycie w Polsce, wymieniając również Kielce. To był bardzo miły akcent, zwłaszcza dla mnie. Przy okazji dodam, iż występ Anekdoten na dziewiątej edycji Ino-Rock Festivalu odbył się dokładnie w dwudziestą piątą rocznicę rozpoczęcia przez zespół działalności pod tą nazwą. A ja potrzebowałem ponownego pojawienia się moich ulubieńców, by przełamać roczny immobilizm w pisaniu tekstów. Pragnę im za to podziękować z całego serca. Po raz kolejny nie zawiodłem się na Anekdoten i gdybym miał pokonać odległość pomiędzy Inowrocławiem a Kielcami na piechotę w obydwie strony jedynie z ich powodu, to zrobiłbym to bez wahania. Tych chwil przeżytych podczas tego koncertu nie kupiłbym za żadne pieniądze. Osobiście wolę przeżywać misterium muzyczne w wykonaniu Anekdoten w mniejszych gabarytowo pomieszczeniach i nie przy współudziale festiwalowej publiczności, która czasem nie potrafi się kulturalnie zachować, ale i tak warto było tam być.
Poniżej przedstawiam cały program opisywanego koncertu:
1. Get Out Alive
2. From Within
3. The Great Unknown
4. Writing On The Wall
5. Shooting Star
6. The Old Man And The Sea
7. Ricochet
8. Nucleus
9. Sad Rain
Bis:
10. Gravity
ARB
Sierpień, 2016 r.